środa, 19 lipca 2017

Dwudziestolecie One Pieca

Witajcie!
Dzisiaj przychodzę do Was z wyjątkowym tematem. Wyjątkowym - bo niepowtarzalnym. W końcu tylko raz świętujemy dwudzieste urodziny, a dzisiaj nadszedł ten dzień dla dzieła mistrza Ody - OnePiece. I mimo tego, że dopiero niedawno wstąpiłam w szeregi fanów tej serii, to ogrom tego sukcesu mnie przytłacza. Dzisiaj jest taki dzień, w którym wszyscy fani uświadamiają sobie, ile się zmieniło przez ponad osiemset rozdziałów, jak bardzo cała załoga urosła w siłę. Jak Luffy, z małego gumowego stworka przemienił się w silnego młodego mężczyznę, któremu pisana jest wielka przyszłość.

One Piece to cudowna opowieść o dążeniu do zrealizowania nierealnego marzenia, które stoi daleko poza zasięgiem głównego bohatera. Jednak to go nie powstrzymuje i wyrusza w podróż, która ma zaprowadzić go na sam koniec oceanu Grand Line, wypełnionego przerażającymi bestiami i piekielnie silnymi przeciwnikami, po największy, legendarny skarb - tytułowy One Piece - i tytuł Króla Piratów. W trakcie swojej podróży Luffy gromadzi silną załogę - łowcę piratów Zoro, złodziejkę Nami, tchórza Usoppa, kucharza Sanjiego, a także Robin, Choppera, Frankyego i Brooka. Każdy z nich ma swoje własne marzenie, do spełnienia którego dąży. Razem przeżywają niesamowite, nierealne przygody i walczą z dużo silniejszymi przeciwnikami, są jednak przede wszystkim przyjaciółmi, nie występuje tutaj relacja kapitan-podwładny. Wszystko dlatego, że Pan Kapitan jest bardzo niezdarny i niezbyt samodzielny, potrzebuje pomocy we wszystkim: nie potrafi gotować, walczyć mieczem ani strzelać. Ba! Nie potrafi nawet kłamać! Jednakże jego umiejętności walki wręcz i zdolność zwana Haki, zawsze wprawiają mnie w osłupienie.
Słomkowi są piratami tylko z nazwy - zawsze pomagają w potrzebie, nie grabią, nie palą. Nawet nie chędożą.  Za to piją i jedzą jak opętani, pod koniec każdego arku wyprawiają huczną imprezę. Nasza załoga bardzo przypomina rodzinę. Są w stanie podjąć drastyczne kroki, kiedy jeden z ich towarzyszy zostaje zraniony psychicznie lub fizycznie. Ich gotowość do poświęcenia dla drugiego człowieka jest czymś niesamowitym. Idealnie ukazuje to, jak bardzo są ze sobą zżyci: nie zawahają się postawić swojego życia i marzeń na szali, jeżeli tylko może to pomóc ich kompanowi. Idealnym przykładem ilustrującym tę sytuację, jest Wojna na Marineford i reakcja załogi na informacje zamieszczone w gazecie.

  Nazwałabym tą serię idealnym połączeniem humoru, wyciskacza łez i świetnych, porządnie zanimowanych walk. Przez całą długość i szerokość anime pojawiają się nowe, barwne postacie, które nie raz zaskakują. Spotykamy tu syrenki, smoki, ryboludzi, zombie, zwykłych ludzi i ludzi niezwykłych - posiadających umiejętności przekraczające wszelkie wyobrażenie. Ciało z dymu, gazu, elektryczności. Zdolność powalenia 50 tysięcy wojowników jednym spojrzeniem, umocnienia skóry do grubości zbroi oraz obserwacja całego pola walki na raz. Spotkamy tu dzielnych i tchórzy, dobrych i złych, zdrajców i wiernych przyjaciół. Tych, którzy zginęli przed wiekami i którzy dopiero zginą. Tych, którzy wszystko utracili, lecz powstali silniejsi niż kiedykolwiek. Zapatrzonych w siebie egoistów, odmienionych mocnym ciosem gumowej pięści. 

To nie umiejętność ani technika, ale zwykła zdolność, by znajdować w otaczających go ludziach sojuszników... Nazwałbym to najgroźniejszą zdolnością na całym oceanie.
Dracule Mihawk o Luffym

Muzyka towarzysząca nam przez całe anime jest niesamowita. Niemalże motywuje do działania, do zawrócenia i ogłoszenia, że to koniec starej ery, że nadchodzi wielka fala, która wszystko zmieni. Nie wiem, czy takie odczucia towarzyszyły wam wszystkim, a jeśli macie odmienne zdanie to oczywiście zachęcam do podzielenia się nim w komentarzu. 
Rysunek początkowo był niedokładny, jednak z biegiem czasu wszystko uległo zmianie. Rysunki w aktualnie wychodzących odcinkach są piękne, dokładne i po prostu cieszą oko. Walki również zostały przedstawione w sposób płynny. Uważam że idealnie został odwzorowany zamysł mistrza Ody, każde ze starć jest czymś nowym, nie uświadczymy tutaj nudy i powtarzających się schematów. Luffy jest wielkim improwizatorem, często wymyśla nowe ataki w czasie pojedynku. Nie wiadomo, czy walczy na poważne, jednakże nawet wygłupiając się jest przeraźliwie silmy.
No dobra, trochę posłodziłam, to teraz minusy.
Akcja niewyobrażalnie się wlecze, zwykle zajmuje to około 20 odcinków, żeby coś poważnego zaczęło się dziać. Mimo że wcześniej napisałam, że brak tutaj powtarzających się schematów, minęłam się z prawdą. Większość arków ma  podobną konstrukcję: rozpoznanie, pierwsza walka, przegrana, ktoś się gubi albo ktoś coś gubi, druga walka, wygrana, impreza, dalsza podróż. Czasem jest to irytujące i nudne, ale ja zawsze najbardziej cieszę się momentem walki, nie uważam przegranej protagonisty za coś złego. Wręcz przeciwnie, pokazuje, że nasz chłopaczek nie jest bogiem, a zdeterminowanym i silnym, aczkolwiek lekkomyślnym i głupim piratem.
Kolejnym olbrzymim minusem jest przedłużanie wejściówki. Opening zajmuje około dwóch minut, jednak powtórka akcji i wprowadzenie zajmuje minut cztery, co daje średnio sześć minut na odcinek, co przy jednym trwającym około 25 minut daje nam tylko 19 minut akcji! No naprawdę mistrzu?


Ocena:
animacja: 7/10 - obniżam ze względu na częste uproszczenia rysunku oraz karykatury postaci podczas scen humorystycznych. Mimo to jestem zauroczona sposobem rysowania teł, wyglądają jakby były malowane akwarelą.
muzyka: 9/10 - przyjemna w odbiorze, motywująca, i co najważniejsze - doskonale dopasowana do sytuacji. Jest walka, jest bitewna muzyka. Jest śmierć, jest smutna muzyka. Jest humor, jest zabawna muzyka. Niestety dużą część openingów pomijałam, nie podobały mi się. Ciekawe rozwiązanie natomiast mamy  z endingami: nie pojawiają się przez znaczną część serii. Dzięki temu dostajemy dodatkowe kilka minut odcinka skróconego długą zapowiedzią.
fabuła 8/10 - schematyczna, a jednak nieprzewidywalna. Intryguje, przyciąga,a następnie otula i już nigdy nie wypuszcza: tak właśnie działa One Piece. To nie jest dzieło, które można łatwo zapomnieć.
postacie 10/10 - głupiutkie, lekkomyślne, barwne, zabawne, kreatywne, głębokie, przebiegłe, silne i ambitne. To tylko niektóre epitety, którymi jestem w stanie je obdarzyć. Z pewnością podstawą dobrego show są postacie, a te zostały mistrzowsko wykreowane. Bić brawa i czekać na więcej!

Razem: 34/40

Chciałabym pogratulować Mistrzowi Odzie za stworzenie tak niezwykłego, niepowtarzalnego świata, który jest nam uparcie przedstawiany przez dwadzieścia lat. Mam nadzieję, że ta przygoda będzie trwać, a kiedy będzie skłaniać się ku końcowi zakończy się szczęśliwie i zobaczymy, jak cały świat drży na dźwięk imienia Króla Piratów, Monkey D. Luffiego. 
Mam nadzieję, że Mistrz pozostanie w dobrym zdrowiu i będzie nadzorować prace nad swoim dziełem do końca, i nie będzie musiał chować ostatniego rozdziału w szufladzie w obawie że nie doczeka jego publikacji. 
I oczywiście chciałabym, żeby wszyscy fani doskonale się bawili śledząc przygody naszego  gumowego chłopaczka. I żeby nasz cudowny fandom dalej produkował śliczne obrazki, opowiadania i nieprawdopodobne teorie. 

Zachęcam, do pisania opinii oraz zgłaszania tytułów, których recenzję chcielibyście przeczytać. A ja się żegnam i życzę wszystkim miłego seansu i lekturki.
K

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz