sobota, 17 czerwca 2017

Dungeon ni Deai wo Motomeru no wa Machigatteiru Darou ka?

Cześć!
Na dzisiaj przygotowałam recenzję anime pod tytułem Dungeon ni Deai wo Motomeru no wa Machigatteiru Darou ka?, czyli w skrócie DanMachi. Tytuł jest długi i trudny do zapamiętania, jednak seria jest zwięzła i warta uwagi.
Anime opowiada historię młodzieńca imieniem Bell Cranel. Pragnie zostać poszukiwaczem przygód, więc przybywa do wielkiego miasta Orario, w którym znajduje się brama do labiryntu, powszechnie zwanego Lochem. Jest to miejsce, w którym można zdobyć sławę i bogactwa, jednak Bell pod opieką swojej niezdarnej bogini, spotyka miłość swojego życia - Aiz Wallenstein, która uratowała go od ataku potężnej bestii -Minotaura. Chłopak nie był w stanie się przed nim obronić, ale dziewczyna która powaliła potwora jednym ciosem, zrobiła na nim ogromne wrażenie. 
Jak wiadomo, ile facetów, tyle sposobów na podryw - jednym z popularniejszych jest z pewnością ukazanie swojej siły. To właśnie zamierza uczynić Bell, udając się codziennie do Lochu w poszukiwaniu kryształów, ze sprzedaży których żyje. Kryształy to coś w rodzaju itemów wypadających z pokonanych potworów w grach wideo, i dokładnie taki jest sposób ich działania - im silniejszy potwór, tym cenniejszy kryształ. 
Jednak żeby wejść do Labiryntu, muszą być spełnione pewne warunki, jak na przykład to, że Poszukiwacz musi mieć błogosławieństwo Boga. Kiedy po odrzuceniu jego propozycji u wszystkich czołowych bogów Bell udaje się na spoczynek, spotyka Hestię - boginię, która do tego momentu nie posiadała wyznawców. Cranel zgadza się do niej dołączyć, chronić ją i szerzyć jej dobre imię walcząc dla niej w Lochu. 
Bogini codziennie aktualizuje jego status, czyli poziom umiejętności. Podczas jednego z tych rutynowych badań, zauważa umiejętność, która pozwala bardzo szybko mu się rozwijać. Jednak nie mówi mu o tym, i tylko obserwuje jego wzrost. Kiedy pewnego dnia Bell niszczy swój sztylet, Hestia postanawia udać się do Bogini kowali, czyli Hefajstos, po nową broń dla chłopaka. Jest to specjalny sztylet opisany runami, które mają mu pomóc wydobyć swój potencjał. Efektem tego jest bardzo szybki wzrost chłopaka w siłę, spotęgowany jeszcze wielodniowym treningiem z Aiz.

Seria jest świetnie zanimowana, postacie poruszają się płynnie; jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to to że design postaci często był zbyt przesłodzony, nie pasował do klimatu anime o przetrwaniu, które powinno być raczej krwawe. Zbroja Aiz zakrywała tylko biust, jej brzuch był odsłonięty, co było nierealistyczne. W końcu organy wewnętrzne powinny być dobrze chronione, odpowiadają za wszystkie procesy zachodzące w naszym organizmie. No, ale nie czepiajmy się szczegółów - to w końcu tylko anime, nierealistyczne samo w sobie.

ocena: 
animacja 9/10 - nie licząc cukierkowych twarzy, postacie ładnie się poruszały. W scenach komediowych były to chibi, jednak przy na przykład walkach postacie wyglądały świetnie. Dużym plusem jest też dopracowanie wyglądu ataków magicznych, które wyglądały po prostu nieziemsko. 
muzyka 8/10 - nie zrobiła na mnie większego wrażenia, opening zazwyczaj przewijałam. Nie pasował zbytnio do ogólnego wydźwięku anime, był zbyt sielankowy zarówno od strony dźwiękowej, jak i graficznej. 
fabuła 8/10 - nie było dramatycznych zwrotów akcji, wyniki pojedynków były łatwe do przewidzenia. Nawet kiedy bohaterowie zgubili się w labiryncie, czymś oczywistym było dla mnie to, że nie zginą. 
postacie 9/10 - ich historie nie są zbytnio rozbudowane, nie wszyscy dostali swoją własną. Oceniłabym je niżej, gdyby nie postać antagonistki, która jest owiana tajemnicą - zsyła na Bella niebezpieczeństwo, ale nie przedstawiono motywów jej działania. Mam nadzieję, że dostaniemy sezon drugi, z którego dowiemy się nieco więcej. 

razem - 34/40

Anime polecam fanom serii fantasy, w których przewija się wątek haremu lub romansu, takich jak Sword Art Online, lub Accel World. Anime kierowane jest głównie do młodzieży powyżej 13 roku życia, sądzę że to słuszny osąd, ze względu na nieskomplikowaną strukturę i z rzadka przewijające się sceny walki. 

Ładnie proszę o tytuły, których recenzje chcielibyście przeczytać i żegnam się~
Do następnego posta
K.A. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz