niedziela, 4 czerwca 2017

mob psycho 100 - niby brzydkie, a ładne

Witam, moi drodzy czytelnicy!

Dzisiaj przychodzę z recenzją dość ciekawego tworu, pod tytułem mob psycho 100. Może odstraszać wyglądem, może odstraszać muzyką - ale to nic, bo fabuła jest oryginalna i zaskakująca. A przecież to fabuła jest najważniejsza.
Anime opowiada o chłopcu z drugiej klasy gimnazjum, imieniem Mob, który posiada nadnaturalne moce. Czymś zwyczajnym jest dla niego wyginanie łyżek czy używanie telekinezy. Mobowi podoba się koleżanka z dzieciństwa, jednak nie jest wysportowany ani popularny, co nie pomaga mu w zdobyciu jej serca. Jest zdeterminowany w dążeniu do celu, ale nie chce korzystać ze swoich mocy żeby go osiągnąć. 
Zazwyczaj nie okazuje uczuć - jest to efekt obserwacji, że kiedy doświadcza silnych uczuć jego moce rosną, a kiedy osiągają punkt krytyczny, Mob staje się wyjątkowo niebezpieczny dla otoczenia. Kiedy jego rówieśnicy dobrze się bawią i korzystają z młodości, on pracuje u Arakaty Reigena, oszusta, który wykorzystuje naiwność chłopca i zatrudnia go za półdarmo. Mob traktuje rady pracodawcy jak radykalni chrześcijanie dekalog. 
Akcja jest wielowątkowa, są momenty poważne jak i humorystyczne, takie jak na przykład w pierwszych odcinkach, kiedy to Mob dostaje propozycję dołączenia do klubu mocy psychicznych, jednak jego członkowie to zwykłe lenie, które chcą się opierdzielać po lekcjach. W klubie brakuje jednego członka, żeby mógł sobie spokojnie egzystować i jakimś sposobem Mob zostaje w to wmieszany. I w każdym przeciętnym anime bohater by się zgodził - żeby pomóc swoim kolegom, żeby mogli się opierdzielać i mieć święty sposób. Ale to jest właśnie element, za który uważam to anime za godne uwagi - przełamuje wszystkie schematy -  Mob nie zgadza się, i dołącza do klubu kulturystyki, żeby stać się silniejszym.

Anime nie prezentuje się tak dobrze jak One Punch Man. A skąd nawiązanie do tego tytułu? Ponieważ mają wspólnego autora, pracującego pod pseudonimem One'a. Dlaczego tak bardzo się od siebie różnią od strony graficznej? Ponieważ pierwsza seria została przerysowana, na tej samej zasadzie, na której ładnie układasz jedzenie na talerzu - jeżeli coś ładnie wygląda, to bardziej chce się to zjeść. Idąc dalej w tą metaforę - Mob Psycho 100 jest jak obiad, który ugotowała półślepa babcia - mimo, że wiesz że jest pyszny, odpycha wyglądem. Uważam, że ta seria zasługuje na taką popularność, jaką zdobył Łysy Rozpierdzielacz Galaktyki. Dlaczego? Ponieważ obydwie przełamują schematy. Co jest dobrego w gościu który zabija wszystko jednym ciosem? A co jest w nim złego? Oglądanie Saitamy w akcji jest czystą przyjemnością. Taką samą przyjemność może sprawiać patrzenie na furię Moba, na jego dążenie do celu i słuchanie złotych myśli Reigena.

Ogólne podsumowanie: 

➣animacja 9/10 - postacie ładnie się poruszały, użyto dużej ilości kolorów. Nie ma niedoróbek, natomiast przez wzgląd na kreskę nie dam maksymalnej ilości (możecie mnie wziąć za hipokrytkę, jednak znam wiele osób którym ona przeszkadza)
➣muzyka 8/10 - nic specjalnego, żaden z utworów nie zapadł mi w pamięć. Jednak nie przeszkadzała w odbiorze, a opening pasował do ogólnego obrazu serii.
➣fabuła 10/10 - była oryginalna i ciekawa. Nie brakowało zwrotów akcji i zabawnych sytuacji.
➣postacie 9/10 - były barwne i ciekawie wykreowane. Każda z nich dostała swój własny życiorys, marzenia i cechy. 

razem: 36/40
Anime polecam wszystkim, którzy chcą się rozerwać i poobserwować życie nadzwyczajnego drugoklasisty. Myślę, że będę wracać do scen walki, na takiej samej zasadzie, na jakiej po skończeniu bleacha ciągle oglądałam finalny atak Ichigo, czy jego walkę z Uluqiorrą. 

Ja się żegnam, a wszystkim czytelnikom życzę miłego seansu.
K.A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz