sobota, 17 czerwca 2017

Hellsing, czyli prawdziwy wampir nie pali się w słońcu

Cześć!
Dzisiaj przychodzę z recenzją kultowego anime o wampirach, czyli Hellsing. Jest mroczne i brutalne, zaskakujące pod wieloma względami, a przede wszystkim świetnie zanimowane. Łamie wiele stereotypów, jak na przykład zabijanie wampira przez wbicie drewnianego kołka w serce, albo odstraszający zapach czosnku. Do tego wampiry nie boją się krzyża, a po prostu wybierają walkę przeciwko niemu.
note: nie uwzględniono wydarzeń z Hellsing: Ultimate

Anime opowiada historię młodej policjantki, Victorii Seras, która zostaje wysłana wraz ze swoim oddziałem do wioski, w której mają wyeliminować zjawiska paranormalne. Wszyscy członkowie jej oddziału zostają zamordowani, i kiedy przychodzi jej kolej na pójście w ich ślady, przybywa Nosferatu Allucard - niezwykle silny osobnik, który pokonuje wszystkie ghule i zabija krwiopijcę, który nimi kieruje. Niestety, dziewczyna zostaje śmiertelnie ranna, ale za jej zgodą, zostaje zamieniona w wampira. I jeśli spodziewacie się tutaj romansu rodem ze Zmierzchu, to srogo się mylicie - Allucard traktuje ją ozięble, jest bardziej kimś w rodzaju przełożonego niż przyjaciela, o miłości nie wspominając. Nie rozumie, dlaczego Seras odmawia picia krwi, co doprowadziłoby ją do pełnej przemiany w wampira i osiągnięcia pełni mocy.
Po wydarzeniach z wioski, Nosferatu zabiera policjantkę do siedziby organizacji Hellsing z ramienia Królowej, która zajmuje się zwalczaniem zjawisk nadprzyrodzonych, głównie wampirów, i ich podwładnych - ghuli. Jednak nad Anglią gromadzą się czarne chmury, kiedy do krwiopijców dołącza Watykan, a dokładniej sekcja XIII Iscariot, katoliccy fanatycy, którzy uważają, że protestantyzm to zło i trzeba je tępić. Sir Integra, która przewodzi Hellsingowi, wyciąga swojego asa z rękawa - Allucarda. Wampir wyrusza, aby pokonać Watykan i wyplenić plugastwo przy pomocy swoich dwóch potężnych spluw.
Historia przedstawiona w anime jest bardzo mroczna i klimatyczna,choć nie zawsze rozwija się w
sposób logiczny. Jednak wszystko wynagradzają nam walki, do których prowadzi fabuła. Są bardzo dopracowane, i do końca trzymają w napięciu, nigdy nie mamy pewności, czy ktoś zginie. Właśnie podczas walki ujawnia się ciemna strona Allucarda: jego brutalność i bezwzględność. Jego elegancka powierzchowność kryje ogromne pokłady agresji i pogardy.
Alucard rozsławił swój wizerunek przez swój brutalny, sadystyczny charakter, którego nie traci nawet na chwilę. Mimo spokojniejszych momentów na początku anime jego obraz drapieżnika na łowach pozostaje niezachwiany. Esencją postaci Alucarda jest właśnie jego wewnętrzna bestia, którą skrywa czerwony płaszcz i elegancki kapelusz. Mimo, że jest po stronie dobra, ani na chwilę nie tracimy jego bezwzględnego obrazu. To tak jak wtedy, kiedy trójca klasowa idzie na zakończenie roku szkolnego do najbardziej surowego nauczyciela z podziękowaniami: uśmiecha się, ale dobrze wiecie, że potrafi być bezwzględny podczas pytania lub sprawdzinu.
Jednak ponadczasowość Hellsinga to nie tylko Alucard i łamanie stereotypów. Produkcję wyróżnia muzyka, która jest chyba jedną z lepszych, jakich miałam okazję słuchać podczas oglądania anime. Cudowne rysunki, które nie są słodziutkie i przerysowane, tylko klimatyczne i bardzo precyzyjne. Uwielbiam starsze serie, właśnie ze względu na sposób rysunku - bardziej surowy, ale w pewien sposób magnetyczny, przyciągający. Anime zachowuje klimat powieści grozy, jest to horror kryminalny, który wraz z rozwojem wydarzeń można zaliczyć do gatunku akcji. Nie przeszkadza to, wręcz przeciwnie - to pozwala ukazać Allucarda z jak najmroczniejszej strony.



ocena:
➣animacja 10/10 - postacie poruszały się płynnie, były narysowane w cudowny sposób - mrocznie, ale przyciągająco zarazem. Nie mogłam oderwać wzroku!
➣muzyka 10/10 - cudowna, ciągle słucham openingu. Może być to spowodowane moją miłością zarówno do rocku, jak i do bluesa i jazzu, albo po prostu tym, że to muzyka dobra sama w sobie. Soundtrack podczas bitew nadawał niepowtarzalnego klimatu.
➣fabuła 8/10 - była intrygująca, jednak pojawiały się nieścisłości, jeśli chodzi o logikę. Czasami decyzje bohaterów były nieuzasadnione, ale i tak wszystko prowadziło do ostatecznego rozrachunku.
➣postacie 9/10 - tak jak pisałam wcześniej, ich decyzje nie zawsze były podejmowane logicznie; jednak główna bohaterka często ustępowała pola Allucardowi, który z tego powodu jest mylony jako protagonista serii.

razem 37/40

Ze względu na ilość krwawych scen, anime polecam bardziej dojrzałej widowni, ceniącej sobie starsze serie i lubiącej posłuchać dobrej muzyki podczas oglądania anime. Do anime wracam i wracać będę, mimo że uwielbiam także wersję mangową, którą zamierzam zakupić w niedalekiej przyszłości.

Zachęcam do pisania opinii oraz do zgłaszania tytułów, których recenzje chcielibyście przeczytać.
Do następnego posta
K.A.

2 komentarze:

  1. No nie powiem - Hellsing coś w sobie ma. Jednak, jeśli chodzi o klimat to bardziej (chyba) cenię sobie anime z 2001 roku. Jest bardziej klimatyczne i soundtrack szybciej wpada w ucho. Minusem w tym przypadku jest zgodność z mangą, no ale to przecież kwestia oczywista...
    Uwielbiam Ultimate za dokładność. Animacja też całkiem "spoko", ale cierpię z powodu muzyki. No cóż, nie można mieć wszystkiego.
    Poza tym, czy wygląd postaci w OVA nie wydaje Ci się jakby za delikatny?

    Integra przebija wszystkich. Tyczy się to i anime, i OVA. :)

    PS: Oglądałaś prequel - Hellsing: The Dawn? Bardzo króciutkie te odcinki niestety (trwają tak z 10 minut), ale frajda jest.

    Pozdrawiam
    ~Lithiumm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem, OVA tez stoi na całkiem wysokim poziomie, jednak ciężko je porównywać z wcześniejszą serią. Mimo że Ultimate zawiera wydarzenia z mangi, i w sumie trzyma się ich dość kurczowo, to jednak nie udało się wytworzyć tego klimatu powieści grozy. Prequel oglądałam, też przypadł mi do gustu :)
      A co do Integry, to też ją uwielbiam, mimo że staram się zachować obiektywność, jeśli chodzi o postacie, haha. :)
      Pozdrawiam również
      ~K.A.

      Usuń